Welocypedem po guberni piotrkowskiej

Pierwsze rowery w Piotrkowie pojawiły się w latach 80. XIX wieku i błyskawicznie stały symbolem nowoczesności, mody i postępu. Piotrkowscy miłośnicy rowerowej jazdy w krótkim czasie zorganizowali grupę, której działalność w kolejnych latach wychodziła daleko poza sport i rekreację. 

Formalnie Piotrkowskie Towarzystwo Cyklistów powstało w marcu 1896 roku; nieformalna działalność rozpoczęła się wcześniej, ale władze gubernialne miały w zwyczaju przeciągać proces rejestracji każdej polskiej organizacji społecznej.

Cykliści znani byli z działalności charytatywnej, edukacyjnej i kulturalnej. Urządzali bale, odczyty, koncerty, uczyli gimnastyki, fechtunku, gry w szachy – i oczywiście jazdy na rowerze. Grupowe wycieczki na welocypedach na stałe wrosły w krajobraz okolicy, a w połowie maja 1893 roku Piotrków zyskał nowy obiekt: cyklodrom.

Rowery w Piotrkowie: Cyklodrom

Piotrkowski cyklodrom mógł pomieścić siedem tysięcy osób i służył nie tylko jeździe na rowerze. Wokół toru odbywały się letnie koncerty muzyki poważnej i rozrywkowej, wkrótce dobudowano drewnianą altanę z wodą sodową, mlekiem i herbatą. Od strony miasta natomiast umieszczono dwa pola do krokieta. Ta popularna wśród pań gra miała umilić czas oczekiwania na mężów zażywających jazdy na welocypedzie.

Ile kosztował rower?

Jazda na rowerze nie była sportem tanim. Cena nowych rowerów rozpoczynała się od 145 rubli i potrafiła dojść do 250 rubli i więcej. Osobno należało dokupić hamulec i błotniki. Dla porównania, dentysta w Warszawie w drugiej połowie XIX wieku zarabiał około 150 rubli rocznie (nie był to szczególnie dobrze płatny zawód), na podobny zarobek mogła liczyć domowa nauczycielka na wsi (wedle ogłoszeń umieszczonych w “Tygodniu”), zaś roczny żołd wojskowego w stopniu porucznika wynosił między 700 a 900 rubli.

Używany rower można było kupić za około 50 rubli, a ceny nowych pojazdów spadły (do ok. 80 rubli), kiedy w Łodzi bracia Lange otworzyli fabrykę rowerów (1898). 

W związku z wygórowaną ceną sprzętu istniała możliwość wynajęcia welocypedu miejscowego do nauki jazdy. Roczna opłata (rower + użytkowanie cyklodromu) wynosiła 10 rubli, uczniowie i młodzież płacili o połowę taniej.

1895

Rower, welocyped – jak to nazwać?

Velocyfero, bicycletta, cycle, Fahrrad, ganama (to po chińsku, znaczy „dziwaczny koń”, tsun (japoński – „powóz bez konia”) – a może po holendersku? Jak donosi „Tydzień”, Holendrzy wymyślili najoryginalniejszą i najpraktyczniejszą (!) nazwę – „Gewielsnelrijwa ettrappendneusdrekergestel”*. „Obliczono, że wprawny cyklista może przejechać dwieście metrów przez czas potrzebny do wymówenia tego słowa”.

* Nie, Google nie zna tego określenia. Kancelaria gubernatora sprawdzała. Kancelaria wystosowała również pytanie do znajomych jej Holendrów – bez efektów. Teraz kancelaria zwraca się z uprzejmą prośbą do wszystkich lepiej poinformowanych, by pomogli odtworzyć oryginalne brzmienie tej holenderskiej nazwy. Ciekawość kancelarię zżera.

Źródła:

Numery “Tygodnia” z lat 90. XIX wieku
K. Walczak, “Kawa na Petersburskiej, czyli spacer po XIX-wiecznym Piotrkowie”, Dom Wydawniczy “Księży Młyn”, Łódź 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *