Rodzinne wieczory

W jednym z listopadowych numerów “Tygodnia” z 1882 roku pojawił się artykuł pt. “Rodzinne wieczory”.

Salon, książka, fortepian, literatura, sprawy społeczne, mądrość dziadków, świeże spojrzenie młodzieży…? No cóż – nie do końca. Takie wieczory w rodzinnym gronie i wówczas należały do świata fikcji.

Jak więc było?

“Wyobraźmy sobie rodzinę złożoną z kilku różnych wiekiem osób; każda z nich reprezentuje prócz pewnego stopnia wiedzy, jeszcze niejaką dozę doświadczenia, nabytego w życiu. W dyskusyi, wspólnej rozmowie, różnice te natychmiast występują na jaw, a kółko rodzinne rozdwaja się: starzy uciekają do kart, gardząc towarzystwem “przemądrzałych młokosów”, młodzi żartują w duchu z zacofania “starych”, malcy wreszcie pozostawieni sobie, albo zajmują się bezmyślnemi zabawami, albo przysłuchują się jednostronnym rozmowom.

Rozbita gromadka łączy się wreszcie w jednę całość przy kolacyi i wtedy, albo prowadzi się namiętna często dysputa, gdzie autorytet starości z trójnoga traktuje poglądy młodszej generacyi, a ta znów pozwala sobie gorszących wybryków lekceważenia “odwiecznych bredni” – lub też następuje pogodzenie się na neutralnym gruncie plotek i wodnistych gawęd potocznych.

Oto smutny obraz życia rodzinnego, jakiem ono najczęściej się przedstawia”.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *