Klasa III gimnazjum: 95 uczniów

Rozporządzeniem kuratora Apuchtina od nowego roku szkolnego żadna klasa gimnazjalna nie może liczyć więcej niż 40 uczniów (połowa lat 80. XIX wieku).

To postęp, bo jak podaje “Tydzień”, w klasie wstępnej piotrkowskiego gimnazjum męskiego uczyło się 40 chłopców, w klasie I – 41, w klasie II – 57, w klasie III – 95 (!!!), w IV – 83, w V – 56, w VII – 23, a w ósmej 14.

Fot. Biblioteka Polona

Czytaj dalej „Klasa III gimnazjum: 95 uczniów”

Pensja Emilii Dobrzańskiej

Na łamach guberni piotrkowskiej opowiadałam już o pensji dla panien prowadzonej przez siostry Krzywickie – najbardziej znanej szkole dla dziewcząt.

Po dwudziestu pięciu latach działalności szkoła Felicji i Emilii Krzywickich została zamknięta w czasie nocy apuchtinowskiej (1881), oficjalnie z przyczyn “formalnych”. W rzeczywistości szkoła była solą w oku władz już od dłuższego czasu. Ostateczny koniec spowodowało wyjście na jaw informacji o tajnej klasie dla najstarszych uczennic, gdzie nauczano historii i literatury polskiej.

Czytaj dalej „Pensja Emilii Dobrzańskiej”

O sytuacji nauczycieli szkółek fabrycznych (1895)

“Prawie wszystkie organa prasy donosiły, że ministeryjum skarbu, w celu przyjścia z pomocą pracownikom fabrycznym, opracowuje projekt założenia kasy emerytalnej na gub. piotrkowską. […] Żaden jednak z tych organów nie poruszył kwestyi bardzo doniosłej. Mowa tu o nauczycielach szkółek fabrycznych, którzy […] zostają często bez opieki na starość; praca ich jest zaś bardzo mozolna, bo przyznać trzeba, że kierunek nad krnąbrnym dzieckiem rzemieślnika, zepsutem w mieście, jest o wiele trudniejszy od kierunku nad dziecięciem z chaty wieśniaczej.

Czytaj dalej „O sytuacji nauczycieli szkółek fabrycznych (1895)”

Jak zdać egzamin dojrzałości? (cz. 3/3)

Adam M. wyruszył do Radomia jeszcze tego samego dnia, od razu po kradzieży tematów. Podróż odbył w przebraniu telegrafisty. Po drodze w Kielcach przekazał umówionej osobie tematy do dalszej wysyłki i odebrał wynagrodzenie za poniesione wydatki.

Z Radomia tematy przekazano do Siedlec, Chełma i Lublina, a z Warszawy rozprowadzał je inny uczeń wedle ustalonego wcześniej planu.

Czytaj dalej „Jak zdać egzamin dojrzałości? (cz. 3/3)”

Jak zdać egzamin dojrzałości (cz. 2/3)

Gdy oddelegowany przez kuratora Apuchtina kierownik kancelarii Warszawskiego Okręgu Naukowego A. F. Nienadkiewicz zarzucił uczniom radomskiego gimnazjum kradzież tematu maturalnego, nie zaprzeczyli. Przeciwnie, zupełnie otwarcie rozmawiali zarówno z Nienadkiewiczem, jak i sędziami śledczymi.

Sama próba zdobycia tematów maturalnych dla nikogo nie była zaskoczeniem. Z jednej strony trudność matury, z drugiej jej olbrzymie znaczenie – rok w rok uczniowie wszystkich gimnazjów roztrząsali, kogo przekupić i za ile.

Czytaj dalej „Jak zdać egzamin dojrzałości (cz. 2/3)”

Jak zdać egzamin dojrzałości? (cz. 1/3)

Egzaminy dojrzałości były najważniejszym wydarzeniem w życiu każdego gimnazjum. Jak i dziś, również przed stu i więcej laty oceniano poziom szkoły i wartość zdobywanego tam wykształcenia na podstawie wyników matur.

“[…] większość gimnazjów częściej odnosiła się do egzaminowanych z drakońską surowością, niż z pobłażliwością”, wspomina profesor Smorodinow, nauczyciel języka rosyjskiego w piotrkowskim gimnazjum męskim, a później dyrektor gimnazjum radomskiego. I dalej: “Dla gimnazjów wyniki matury były sprawą honoru, a dla uczących się stanowiły życiową szansę […] dlatego też uczący się i ich rodzice, jako osoby zainteresowane, a przy tym często nieprzebierające w środkach, wytężali wszystkie siły, aby osiągnąć pomyślne wyniki z egzaminu dojrzałości”.

Czytaj dalej „Jak zdać egzamin dojrzałości? (cz. 1/3)”

Pensja dla panien Felicji i Emilii Krzywickich

Najbardziej znaną szkołą dla dziewcząt w Piotrkowie była pensja panien Krzywickich.

Felicja i Emilia, wykształcone nauczycielki domowe, przybyły do miasta ok. 1846 roku. Ich ojciec Feliks, oficer, zginął w powstaniu listopadowym. Matka, Maria z Roszkiewiczów, była wychowanką Izabeli Czartoryskiej w Puławach.


W 1856 roku Felicja Krzywicka uzyskała zgodę władz na otworzenie w Piotrkowie pensji dla panien, która stopniowo doszła do pięciu klas, a uczył w niej szereg znakomitych nauczycieli.

Obie siostry współkierowały zakładem i przez ponad dziesięć lat – również po 1863 roku – opierały się wprowadzeniu języka rosyjskiego.

W swoim mieszkaniu przy Krakowskim Przedmieściu (wówczas Sławiańskiej) Emilia i Felicja prowadziły najważniejszy w mieście salon kulturalny. Bywała tam inteligencja piotrkowska oraz wtajemniczone uczennice. Pod pretekstem spotkań towarzyskich dawano odczyty, prowadzono dyskusje, wymieniano polskie książki.

Czytaj dalej „Pensja dla panien Felicji i Emilii Krzywickich”

Koniec roku szkolnego

Czerwic był czasem egzaminów końcowych w piotrkowskich szkołach – a należały do nich zarówno gimnazjum rządowe męskie, progimnazjum rządowe żeńskie, jak i szereg szkół prywatnych. Do tych ostatnich zaliczały się np. pensja dla panien Krzywickich (później Emilii Dobrzańskiej), pensja Leontyny Rajskiej czy szkoła dla chłopców Popowskiego.

Czytaj dalej „Koniec roku szkolnego”

Rusyfikacja na co dzień

Zaostrzenie rusyfikacji nastąpiło po upadku powstania styczniowego. Wprowadzono wówczas ciągły stan wojenny, stopniowo zrusyfikowano administrację i szkolnictwo, zlikwidowano kościół unicki.

Co na co dzień oznaczała rusyfikacja?

Język polski w szkołach degradowano stopniowo w latach 1869-1885, aż stał się językiem dodatkowym i nieobowiązkowym. Zajęcia odbywały się po godzinach – ustawione tak, by nikomu nie chciało się na nie chodzić. Na przerwach – po polsku jedynie szepty, wobec wszechobecnego donosicielstwa (szpiclami bywali i nauczyciele, i uczniowie). A do tego profity dla uczniów poddających się rosyjskiemu wpływowi.

Takie elementy szkolnej codzienności niektórzy pamiętają może z „Syzyfowych prac” – Żeromski przedstawił tam wierny obraz rzeczywistości. NB – film z 2000 roku kręcono m.in. w Piotrkowie, a piotrkowskie (carskie) gimnazjum męskie (dziś I LO im. Bolesława Chrobrego) wystąpiło w roli – tak, gimnazjum :-).

Czytaj dalej „Rusyfikacja na co dzień”

Nie ma to jak nauczyciel. Zwłaszcza nauczyciel fizyki.

Wiosną 1872 roku odbył się w Piotrkowie zjazd nauczycieli szkół elementarnych podległych Łódzkiej Dyrekcji Naukowej. Celem było przede wszystkim dokształcenie nauczycieli szkół elementarnych w języku rosyjskim i „usystematyzowanie posiadanych przez nich wiadomości”.

Za dnia prowadzone były zajęcia – wieczorami, rzecz jasna, trwała integracja. Szczególna okazja do integracji nadarzyła się 30 maja, kiedy Rosja świętowała jubileusz 200-lecia urodzenia Piotra Wielkiego. Jak wspomina cytowany już na blogu profesor Smorodinow, w Piotrkowie samego jubileuszu szczególnie nie świętowano, poza nabożeństwami.

Po nabożeństwach natomiast wszyscy zebrali się w gimnazjum męskim, gdzie nauczycielom ludowym „wyjaśniono znaczenie świętowanego wydarzenia i przedstawiono ważniejsze dokonania wielkiego reformatora Rosji”. W efekcie pedagodzy zgodnie uznali, że to dobra, bardzo dobra okazja, by poświętować dalej. W tym celu postanowili spotkać się wieczorem na gruncie prywatnym, a profesor Smorodinow zaprosił ich do siebie.

„Zwyczajnie, ale serdecznie spędzili pedagodzy ten pamiętny dla Rosji dzień”

Panowie świętowali w mieszkaniu i na balkonie, wychodzącym na Petersburską (główną ulicę miasta), a mrok zapadającego wieczoru rozświetlało im tzw. „elektryczne słońce”, skonstruowane przez naczyciela fizyki, Kańskiego.

Około północy zaczął padać deszcz i rozpadał się na dobre – w efekcie goście mogli ruszyć w podróż powrotną do domów i hoteli dopiero po drugiej. To zaś oznaczało wędrówkę w ciemności, gdyż w tamtym czasie ulice Piotrkowa nie były oświetlone nocą.

Nie mając pod ręką zwykłych latarek, rozbawieni nauczyciele posłużyli się urządzeniami stworzonymi przez profesora Kańskiego. Nie wzięli jednak przy tym pod uwagę, jak mocne emitowały światło. Choć pedagodzy szli Petersburską zupełnie spokojnie, niezwykła jasność tego pochodu dotarła za zasłony i okiennice mieszkańców, a następnego ranka policmajster Aleksiejenko musiał znaleźć dobre wytłumaczenie, kiedy gubernator Kachanow zapytał go o źródło tej nadzwyczajnej światłości.

Źródło:

W.G. Smorodinow, „Moja służba w Warszawskim Okręgu Naukowym i zdarzernia ze szkolengo życia. Wspomnienia pedagoga”. Wydawnictwo Akademii Świętokrzyskiej, Kielce, 2003.