Jeśli wierzyć „Tygodniowi”, w Piotrkowie „Do siego roku!” życzono sobie głównie w zaciszu domów i na kameralnych przyjęciach. W wigilię Nowego Roku mieszkańcy uczestniczyli w wieczornych nabożeństwach, zaś pierwszego stycznia składali wizyty towarzyskie, odwiedzając krewnych, przyjaciół i współpracowników.
Taka noworoczna wizyta nie była długa, trwała może kwadrans – ale nie wypadało kogoś nie odwiedzić. To oznaczało konieczność długich wędrówek po mieście, od domu do domu.
W Piotrkowie brakowało sań dorożkarskich, czego nie omieszkała się wypomnieć prasa. Dwie dostępne pary były tego dnia cały czas zajęte, a nikt z posiadających konie mieszkańców nie wpadł na pomysł, by wysłać je na miasto, choć mógł w ten sposób zarobić parę rubli.
Karetą na bal dobroczynny
Oczywiście, organizowano też bale publiczne (często o charakterze dobroczynnym), choć wzmianki o nich pojawiają się jedynie raz na kilka lat i raczej w dwóch ostatnich dekadach XIX wieku. I tak na przykład pod koniec 1882 roku „Tydzień” zawiadamiał o planowanym balu sylwestrowym w salach domu p. Skibińskiego (plac po-Bernardyński, dziś Kościuszki; później w tym miejscu była restrauracja „Europa”). Dochód z zabawy miał iść na rzecz biednych, toteż zachęcano do jak najliczniejszego udziału, jednocześnie przewidując ścisk i przepełnienie. Apelowano więc do pań, by zrezygnowały ze zbytkownych i zbyt kosztownych toalet (raz: lepiej inaczej wydać pieniądze, dwa – suknia balowa na tiurniurze i z trenem, jakie wówczas noszono, nieszczególnie nadawała się na zatłoczony parkiet).
Dwa tygodnie później „Tydzień” potwierdził, że zabawa się odbędzie – władze wydały pozwolenie, wybrano też gospodarzy balu. W tym samym numerze miejscowa wypożyczalnia powozów Sapińskiego zamieściła ogłoszenie o karetach na wynajem, które dostępne miały być przez cały karnawał. Podana cena za kurs (1-1,5 rubla srebrem niezależnie od odległości) to mniej więcej trzykrotność ówczesnej ceny kursu z dworca do centrum miasta (ok. 850 metrów).
W styczniu 1883 roku „Tydzień” donosił o sukcesie finansowym i towarzyskim podobnego balu sylwestrowskiego. Stawiło się czterdzieści par. Sprzedano 41 biletów damskich, 78 męskich, a poza tym uzyskano dochód z „naddatków” i z „cukrów” (bufet), razem – 274 rs. 10 kop. Organizacja balu, a więc afisze, sala, oświetlenie, orkiestra, obsługa, toaleta i bufet kosztowały 108 rs. 10 kop., co dało zysk równy 166 rs. Tyle mniej wiecej zarabiała (na rok) domowa nauczycielka na prowincji.
Rok później niestety bal się nie udał. Obecni goście bawili się wprawdzie do samego rana, ale było ich tak niewielu, że uzyskane przychody nie pokryły kosztów wieczoru. Komentarz prasy wskazuje rozbicie lokalnego towarzystwa jako przyczynę fiaska.
W późniejszych latach dużym powodzeniem cieszyły się bale noworoczne organizowane przez piotrkowskie Towarzystwo Cyklistów. Ciekawe jest podkreślenie roli młodzieży w organizowaniu zabaw tanecznych Towarzystwa (zarówno tej sylwestrowej, jaki i innych):
Zabawy choinkowe
Czasem organizowano też noworoczne zabawy dla ubogich dzieci; o jednej z nich „Tydzień” pisał w 1902 roku. Prywatna inicjatywa „kuratoryjum trzeźwości” przy noworadomskiej herbaciarni – zapewne była to nieliczna grupa darczyńców, stąd wspomniane niżej ograniczenia: słodycze i drobne, głównie praktyczne prezenty (których ostatecznie zabrakło dla wszystkich chętnych). Niewątpliwie zabawa zapadła dzieciom w pamięć – kolędy, rozświetlona choinka – rzadka w ich życiu chwila beztroski.
Zamiast noworocznych powinszowań
„Tydzień” donosił o zabawach sylwestrowych co kilka lat – za to w żadnym numerze noworocznym nie zabrakło kolumny p.t. „Zamiast powinszowań noworocznych”. Rok w rok mieszkańcy składali datki na różne cele. Beneficjentem bywało m.in. Towarzystwo Dobroczynne i lokalna straż ogniowa, a czasem konkretne osoby / rodziny w ostatnim czasie dotknięte nieszczęściem.
Koniec roku był też okazją do podsumowań, najcześciej niewesołych – jak na przykład poniższe za rok 1879.