Fabrykantki aniołów nad Strawą

Z listu piotrkowskiego lekarza (1890):

[…] piszący te słowa, miał nieszczęście w bieżącym tygodniu widzieć aż 3 takie fabrykantki. […] kilka dni temu zostałem wezwany przez starszego lekarza pułku do “udzielenia pomocy rodzącej”. Zaprowadzono mię przy pomocy świecy do pełnego zgnilizny lochu, zwanego “mieszkaniem w suterenie”; w ciasnej tej dziurze, na pęku słomy, wiło się w strasznych bólach od 3 dni młode dziewczę, przyjęte na sublokatorkę przez mieszkańców tej nory – inne zaś dziecko, wzięte “na garnuszek”, by zrobić dla mnie miejsce, wyniesiono za drzwi.

W takich to higienicznych warunkach, stojąc w błocie […] i nie mając wody do umycia rąk, zmuszony byłem […] przystąpić do trudnej i męczącej operacyi. Matce ocaliłem życie, dziecię zaś od 24 godzin liczyło się już do grona aniołków. W sąsiedniej izbie, zamieszkałej przez suchotnika, żona jego “na garnuszku” także wychowując, przysposobiła kilkoro już kandydatów “na aniołków”.

Czytaj dalej „Fabrykantki aniołów nad Strawą”

O dorożkarzach

„Tydzień” donosi: o dorożkarzach – piratach drogowych (1890).

Wspomniana w tekście ulica Petersburska była jedną z głównych ulic miasta (polska nazwa: niegdyś Kaliska, obecnie J. Słowackiego).

Koncert dobroczynny

10 lutego 1895 roku w Piotrkowie odbył się koncert dobroczynny. Zebrano 335 rubli; po odliczeniu kosztów organizacji do zagospodarowania pozostało 276 rubli i 23 kopiejki.

Kwotę tę przekazano guberntorowi piotrkowskiemu, Konstantemu Millerowi. Na co przeznaczył środki?

Dla porównania: 👉 w 1895 roku dentysta (zawód wówczas znacznie mniej prestiżowy niż dziś) zarbiał około 150 rubli rocznie 👉 roczna pensja prezydenta Warszawy wynosiła 3750 rubli 👉 garniec wódki (ok. 4 litry) kosztował 6 rubli 👉 kartofle (pożywienie biedoty) 24 kopiejki za pud (nieco ponad 16 kg) 👉 pół kilo białego chleba (razowy uważano za groszy) to wydatek równy 4 kopiejkom.

Czytaj dalej „Koncert dobroczynny”

Kiedyś było… podobnie

W jednym z numerów “Tygodnia” z 1894 roku można przeczytać niewesołe podsumowanie kondycji umysłowej współczesnych. Brzmi znajomo?

“Przede wszystkim ludzie głupieją. Nie może być inaczej, skoro albo nic nie czytają, albo bardzo mało. […] Czym stał się salon? Ludzie rzucają sobie w oczy banalną plewą: rozmowa czczą, pusta, bezbarwna. Ci ludzie o niczem nie wiedzą, nic ich nie interesuje, pracę zawodową spychają, słabi, niewyspani, zmarnowani przy zielonym stoliku”.

“Po co czytać książki, kiedy doskonale można operować, przeczytawszy sprawozdanie w gazecie? Tak też każdy czyni. Teatr pusty, posiedzenia […] nie przychodzą do skutku, albo też zbiera się śmiesznie mała garstka członków. Co reszta robi? Łatwa odpowiedź: gra. […]”

Czytaj dalej „Kiedyś było… podobnie”

Jordan Władysław Kański

Jeśli nazwisko Kańskiego nic Wam nie mówi, to bardzo zachęcam, by przeczytać poprzedni wpis.

Jordan Kański urodził się 13 lutego 1840 roku na Wołyniu. Był absolwentem Uniwersytetu Kijowskiego, a do Piotrkowa przybył w 1865 roku.

Nie będzie przesadą nazwać go człowiekiem renesansu. Po pierwsze, był wybitnym pedagogiem, nauczycielem matematyki i fizyki.

„[…] człowiek młody, pełen sił i energii oraz utalentowany wykładowca. Odznaczał się skrytością i sarkazmem, lecz ogólnie był bardzo dobry i towarzyski”

Czytaj dalej „Jordan Władysław Kański”

Pomnik dzieci państwa Kańskich na starym cmentarzu katolickim

W 1873 roku szalejąca w Piotrkowie epidemia cholery jednego dnia zabrała troje dzieci państwa Kańskich: czteroletnią Wandzię, dwuletniego Ludka i rocznego Stefka.  Ich grób – znany jako “pomnik dzieci Kańskich” – to jeden z najcenniejszych i najpiękniejszych zabytków piotrkowskiego cmentarza.

Trudno go ominąć: usytuowany przy głównej alei, niedaleko wejścia, niemal wita odwiedzających nekropolię. 

Na pomniku dwoje starszych dzieci trzyma między sobą najmłodsze. Ludek spogląda ku ziemi, ku przechodniom, Wandzia patrzy gdzieś w niebo. Kamienne buzie budzą podskórny niepokój. Niewinne, spokojne, wciąż dziecięce – a jednak już nie z tego świata. U stóp małych Kańskich wije się wężowaty smok, odczytywany jako symbol śmierci.

Pomnik dzieci Kańskich (fot. z archiwum własnego)

W 1875 roku obok starszego rodzeństwa spoczęła czteromiesięczna Irenka.

Wedle wspomnień na pogrzebie starszej trójki zjawiło się morze ludzi. Jedni zaprzyjaźnieni z rodziną, inni kierowani współczuciem – a jeszcze inni – niestety – ciekawością. 

Ojciec dzieci, Jordan Władysław Kański, urodzony w 1840 roku na Wołyniu, przybył do Piotrkowa w 1865 roku. Był osobą znaną w mieście – pedagogiem, statystykiem, działaczem społecznym, założycielem czasopisma “Tydzień”, inspektorem podatkowym i prezesem Towarzystwa Dobroczynności dla Chrześcijan w Piotrkowie. Działał również w Straży Ogniowej.

Autorem pomnika jest wielokrotnie nagradzany artysta-rzeźbiarz Juliusz Faustyn Cengler. Jordan Kański przesłał mu zdjęcia zmarłych, a Cengler na ich podstawie stworzył realistyczne rzeźby. Pomnik dzieci  Kańskich dał mu  pierwszą nagrodę podczas wystawy rzeźby nagrobnej w Paryżu.

Dziś, 18 sierpnia 2022 roku, mija sto czterdzieści dziewięć lat od śmierci małych Kańskich.