“Prawie wszystkie organa prasy donosiły, że ministeryjum skarbu, w celu przyjścia z pomocą pracownikom fabrycznym, opracowuje projekt założenia kasy emerytalnej na gub. piotrkowską. […] Żaden jednak z tych organów nie poruszył kwestyi bardzo doniosłej. Mowa tu o nauczycielach szkółek fabrycznych, którzy […] zostają często bez opieki na starość; praca ich jest zaś bardzo mozolna, bo przyznać trzeba, że kierunek nad krnąbrnym dzieckiem rzemieślnika, zepsutem w mieście, jest o wiele trudniejszy od kierunku nad dziecięciem z chaty wieśniaczej.
[…] Bywają bowiem wypadki, że dla kaprysu fabrykanta, po kilkuletniej czasami służbie, zostaje ten pracownik usunięty, bez możliwości dochodzenia swych praw sądownie. Nominacja na nauczyciela fabrycznego odbywa się sposobem następującym: fabrykant znalazłszy odpowiedniego sobie nauczyciela, zawiadamia o tem dyrekcję naukową, która przedstawionego jej kandydata zatwierdza, nie wtrącając się jednak do pensyi, wyznaczonej przez fabrykanta […]
Taż dyrekcja […] upatrzywszy coś niewłaściwego w nauczycielu, usuwa go bez skrupułu, bez troski o jego byt materyjalny. […] W razie niechęci osobistej, fabrykant wydala swego pracownika; żeby się jednak uwolnić od przykrości sądowych, za bezzasadną czasami dymisję, prosi dyrekcyję naukową o uwolnienie nauczyciela, która jego prośbę spełnia, nie mogąc odmówić, jako właścicielowi szkoły. […] A zatem nauczyciela zwolnić może fabrykant i dyrekcja naukowa; czy zaś ten pracownik […] ma zabezpieczone stare lata […] chociażby jednorazowym datkiem? Co stanie się z jego dziećmi i żoną? Jak postąpił fabrykant z nauczycielem w razie dłuższej jego choroby? – w te argumenty władze nie mieszają się; poszkodowany zaś niema sposobu dochodzenia swoich pretensyj u wyższej nawet instacyi […]”