Podwójna moralność XIX wieku pozwalała mężom na niewierność, a przemoc fizyczna wobec kobiet była na porządku dziennym. Oczywiście nie wszędzie, nie w każdej rodzinie, ale jednak. Brudy prało się w domu. Czasem najwyraźniej te niepisane zasady przestawały obowiązywać, jak w historii przytoczonej w artykule.
Donżuanami nazywano w końcu XIX wikeu mężczyzn, którzy zaczepiali przechodzące ulicą kobiety. Często w doniesieniach podkreślano przy tym, że zaczepioną była „kobieta przyzwoita”.
Młode panny z dobrych domów nie chodziły ulicą same, zawsze towarzyszyła im opiekunka (dojrzała kobieta) lub opiekun (starszy krewny: ojciec, dziadek – rodzony brat już niekoniecznie), czasem wystarczyła też grupa koleżanek.
Większy problem miały te dziewczyny i kobiety, które jednak po ulicach same chodziły / chodzić musiały. Wiele kobiet w mieście pracowało: służące, robotnice, rzemieślniczki, panny sklepowe czy też klasycznie – nauczycielki. Codziennie narażone na awananse donżuanów, ryzykowały też plotki i błyskawiczną utratę opinii w okolicy (a w raz z nią również utratę pracy), jeśli ktoś uznał, że zachowały się zbyt swobodnie.
O wynikach egzaminów końcowych w rządowych gimnazjach żeńskim i męskim „Tydzień” donosił co roku, wymieniając z imienia i nazwiska uczennice i uczniów, którzy osiągneli szczególny sukces. Również pensja dla panien sióstr Krzywickich trafiała na łamy „Tygodnia” – dopóki istniała (zlikwidowana w 1881 roku).
Wspomniane w tekście rozporządzenie ministerialne, na mocy którego wydalano uczniów z gimnazjum męskiego, dotyczyło przypadków wielokrotnego powtarzania kolejnych klas.
W XIX wieku do Pierwszej Komunii przystępowały dzieci w wieku mniej więcej 11-13 lat,a sama uroczystość często miała miejsce w okolicach Zielonych Świątek.
„[…] byłoby zbrodnią zajmować uwagę dziecka próżnością i strojem, rozbudzać kokieteryę, lub choćby tylko chęć wyróżnienia się strojem nad resztę rówiennic. Dlatego najbogatsze matki nie stroją w dniu tym córek w materye jedwabne, nie wybierają skromną wełnę białą, voile, kaszmir albo w porze letniej muślin biały i matowy, przezroczysty i powiewny, bez żadnych garnirunków przypominających modne toalety”.
Życiową rolą kobiety było macierzyństwo – a jednak już w XIX wieku dostrzegano, że panien nie przygotowuje się do roli matki. Tak jakby wszystko “załatwić” miał instynkt i życie, tj. obcowanie z dziećmi w rodzinie.
W kobiecych czasopismach przy okazji artykułów na temat macierzyństwa i pedagogiki pojawiały się listy czytelniczek, żon i matek, które potwierdzały: nie miały pojęcia, jak właściwie zająć się pierwszym dzieckiem.