Regulacja zegarów fabrycznych

Z serii: problemy codzienności XIX wieku.

Pewnego dnia w Tomaszowe Rawskim* ujednolicono godziny pracy w fabrykach, a zegary ustawiono według ratuszowego, pokazującego czas warszawski. Dzięki temu ojciec i matka (i dziecko 🙁), pracujący w różnych zakładach, mogli wreszcie razem spożyć obiad. (1898)

* Od 1926: Tomaszów Mazowiecki

Unromowanie godzin pracy fabrycznej i regulacja zegarów
Unromowanie godzin pracy fabrycznej i regulacja zegarów

Przeprowadzka, albo powrót

W latach 2023 i częściowo 2024 Gubernia piotrkowska istniała na Facebooku i Instagramie, a ten blog „usnął”. Ale nie na zawsze – w tle trwa właśnie przeprowadzka dziesiątek wpisów. To nie znaczy, że Facebook czy Instagram zniknie, ale docelowo wszystko powinno być i tu, i tam.

Zaczęłam od najstarszych treści (końcówka 2022 roku), mam nadzieję stopniowo uzupełnić luki i dogonić rok 2024 (czasem skaczę po datach) :-).

Problem łódzkiego zegara

Zaleca się szanownej Publiczności, by w przypadku podróży pociągiem Kolei Fabryczno–Łódzkiej, kierowała się zegarem stacyjnym, a nie miejskim…

(Łódź, 1867. Polska wersja tekstu ma błędnie podany rok).

Poczta angielska

„Tydzień” piotrkowski donosi: pewnego razu pewien Anglik chciał wysłać list do krawca w hrabstwie Kent.

Problem ➡️ Nadawca nie znał dokładnego adresu. Ani nawet nazwy miejscowości, ani nazwiska adresata. Miał jedynie niejakie pojęcie o topografii miejsca: wiedział, że krawiec mieszka w jakimś mieście, na rogu ulicy, obok małego placyku.

Urzędnik pocztowy, zamiast odmówić, poradził mu coś nietypowego (jak na dzisiejsze czasy):

➡️ Na kopercie narysować możliwie dokładny plan okolicy, razem z placykiem i ulicą

➡️ Róg ulicy, gdzie mieszkał krawiec, podpisać: „Krawiec, hrabstwo Kent”

➡️ Zaadresowany w ten sposób list wrzucić do skrzynki i czekać na wynik.

Po trzech dniach (!) list trafił w ręce krawca!

Ta historia pokazuje, jak rozwinięta była sieć komunikacji i znajomość lokalnych społeczności w XIX wieku. W małych miejscowościach listonosze i urzędnicy pocztowi często znali mieszkańców osobiście. Dzięki temu nawet tak skąpo zaadresowane przesyłki mogły trafić do celu. W każdym razie, w Wielkiej Brytanii ;-).