Na łamach „Guberni piotrkowskiej” wspominałam już o ciężkiej sytuacji matek nieślubnych dzieci. Brak pomocy finansowej czy rzeczowej, brak możliwości pracy, brak dostępu do przytułków – efektem było (zarówno niezamierzone, jak i celowe) dzieciobójstwo.
Doniesienia o znalezionych zwłokach niemowląt i o „fabrykantkach aniołów” pojawiały się w prasie bardzo często. Budziły duże emocje – przynajmniej wśród czytelników i czytelniczek na co dzień nie dotkniętych takimi problemami. W wypowiedziach lekarzy zdecydowanie mniej jest wzburzenia, a więcej rezygnacji wobec realiów.
Mimo ogólnego wzburzenia, procesy sądowe „fabrykantek aniołów” rzadko kończyły się surowymi karami. Dobrym przykładem jest sprawa Józefy Bednarskiej z 1892 roku, gdzie po odkryciu zwłok pięciu niemowląt w jej mieszkaniu, skazano ją tylko na rok więzienia, przeniesienie z podłódzkich Bałut do Zgierza i dozór policyjny.