W 1882 roku Józef Ludomir Stuczyński, nauczyciel piotrkowskiego gimnazjum, miał nadzieję i zamiar przedłużyć umowę najmu mieszkania. Właścicielka lokalu pani G. była zadowolona ze Stuczyńskiego jako lokatora i chciała, aby nadal mieszkał w jej nieruchomości. Postanowiła jednak podnieść roczny czynsz z 415 na 465 rs.
Po negocjacjach Stuczyński zgodził się na czynsz 450 rs., wpłacając zadatek 25 rs.
Nieoczekiwanie ostatniego dnia marca (a zatem w dniu, gdy stary kontrakt wygasał), syn pani G. przyniósł mu nową wersję umowy: widniała tam nie tylko kwota 465 rs., ale i dodatkowy zapis, wykluczający jakiekolwiek naprawy czy ulepszenia.
Stuczyński odmówił – i tu zdarzenia potoczyły się lawinowo.